I co dalej?
12 stycznia 2017
Po podpisaniu przez prezydenta ustawy, która między innymi likwiduje…przepraszam, wygasza gimnazja wszyscy zaczynają się zastanawiać jak to teraz będzie wyglądało. Pojawia się pytanie w jaki sposób faktycznie przeprowadzić zmiany, gdyż realizacją zajmować się będą samorządowcy, a nie pomysłodawcy.
Gminy wydały duże pieniądze na nowe budynki, w których mieszczą się teraz podstawówki i gimnazja. Pytanie co dalej, szczególnie zadają sobie małe gminy, w których jeden z budynków nie będzie już potrzebny. Co z nim zrobić? Jednym z realnych scenariuszy jest nauka w dwóch budynkach, a więc w zasadzie, połączenie gimnazjum z podstawówką będzie fikcją, która w rzeczywisty sposób będzie tylko na papierze i pieczątce. Tam gdzie gimnazjum zmieni się w podstawówkę, konieczne będzie dokonanie zmian dostosowujących obiekt do młodszych uczniów. Oczywiście wiąże się to z kolejnymi wydatkami, na które samorządowcy muszą dostać dodatkowe pieniądze. Wszyscy liczą na to, że je dostaną, jednak przyszłości nikt nie zna, więc pozostaje mieć tylko nadzieje. Samorządowcy mają co robić. Prace nad stworzeniem „dobrych” rozwiązań muszą iść pełną parą bo czasu pozostało już bardzo mało. Express Bydgoski podaje, że ostateczny projekt nowej sieci szkół musi powstać do końca marca, a trzeba mieć na względzie, że nie jest to tylko matematyczna zmiana na papierze. Należy wziąć pod uwagę czynnik ludzki: uczniowie, rodzice, nauczyciele. W tej chwili dużym problemem będą małe gimnazja wiejskie, które uczą do 100 uczniów zatrudniając zaledwie kilkunastu nauczycieli.
Pesymistycznie do sprawy podchodzą rodzice. Jak podaje Dziennik Polski w Kronice Małopolskiej, rodzice z małych miejscowości protestują przed rozwiązaniami polegającymi na rozdzielaniu uczniów na dwie szkoły lub likwidowaniu placówki i przenoszeni dzieci do innych budynków, często oddalonych o wiele kilometrów. Pojawiają się również obawy co ze szkołami sportowymi. Tu sytuacja nie jest klarowna. Jak podaje gazeta Wyborcza, reforma uderza w kluby sportowe, bo te miały już wypracowany system pozyskiwania młodych talentów. Pierwsza selekcja odbywała się na poziomie szkoły podstawowej, tak by do sportowego gimnazjum trafiały już, faktycznie zainteresowane sportem dzieci. Po takim gimnazjum można było wyłonić najlepszych i inwestować w rozwój ich kariery sportowej. W trudnej sytuacji znajdą się też uczniowie trenujący np. strzelectwo sportowe. Do tej pory pojawiało się ono ze względy na wiek uczniów dopiero w gimnazjum. W obecnej sytuacji nie wiadomo czy MEN przygotowało rozwiązanie pozwalające uczniom zaczynać trenować tą dyscyplinę w siódmej klasie, a ponadto, czy rodzice będą chcieli na dwa lata przenieść dziecko do szkoły podstawowej, w której ta dyscyplina może się znajdować.
ZNP od samego początku zwracało uwagę na to, że nauczyciele powinni obawiać się o swoją pracę, w związku z reformą edukacji. Fakt, że może nie być kolorowo zaczyna docierać do coraz większej grupy nauczycieli. Ich los w wielu przypadkach będzie zależał od decyzji radnych, którzy orzekać będą co stanie się ze szkołami wymagającymi zmiany. Jak donosi Ekspress Bydgowski spokojnie spać mogą nauczyciele z Torunia. Rzeczniczka prezydenta miasta zapewnia, że nie będzie zlikwidowana żadna szkoła. W trudnej sytuacji pozostają nauczyciele z Grudziądza. Tu nie ma już tej pewności. Mówi się o uzupełnianiu etatów w innych szkołach, ze wskazaniem, że będzie się to odbywać w miarę możliwości. Tak więc pewności brak. W Gazecie Lubuskiej możemy przeczytać, że urzędnikom bardzo zależy na utrzymaniu etatów nauczycieli. Nikt nie ma wątpliwości, że w sytuacji, w której trzeba będzie „wygasić” gimnazjum jedyną szansą będzie dawanie częściowych etatów. Pojawia się jeszcze jedno rozwiązanie. Są gminy, które już dzisiaj wiedzą, że nie będzie potrzeby likwidacji placówki, a więc jeśli tylko będzie etat, nauczyciele z „wygaszonych” szkół mogą ruszyć w Polskę za pracą. Gazeta Lubuska podaje jeszcze jedno rozwiązanie, które rozpatruje burmistrz miejscowości Lubniewice. Nauczyciele znaleźli by nowe zatrudnienie w powiększonym na tą okoliczność schronisku młodzieżowym i żłobku.
Pozwalając sobie na osobistą wycieczkę myślową, zapraszam wszystkich do wyobrażenia sobie np. nauczyciela fizyki, z kilkudziesięcioletnim stażem, podejmującego pracę w żłobku, gdyż zabrakło dla niego etatu w szkole.